| www. Tajemnica Szczęścia |
||
Home Strona główna Kontakt Podziękowania O mnie Sesja Prelekcje Remedia Płatność SPIRULINA Jadłospis |
Poniższy
tekst jest przedrukiem z wywiadu dla
"Kulisy
- Express wieczorny" z 2002 roku.
Zapraszamy Państwa na wywiad z bioterapeutą z pięknej Victorii w Kanadzie
panem Leszkiem Richmond.
Chciałbym porozmawiać o tym jak
uzdrawiasz. Może
na początku wyjaśnisz czytelnikom czym się zajmujesz.
Uzdrawiam
holistycznie tzn. myśl,
ducha i ciało lub mówiąc innymi słowy uzdrawiam fizycznie,
mentalnie i
duchowo. Przywracam równowagę emocjonalno-psychiczną,
która jest podstawą
abyśmy mogli powiedzieć, że jesteśmy zdrowi. Jak wygląda
Twoja praca z pacjentem?
Bardzo trudno
odpowiedzieć bo ja
nigdy nie wiem co będe robił. Każdy jest inny i nie wiem jak będzie
wyglądała
sesja. Działam intuicyjnie. W angielskim określa się mnie
jako "Psychic Intuitive
Healer" Po
polsku to jest zbliżone do
"uzdrowiciel". Psychic dlatego, że
podczas wizyty pacjenta
słyszę gdy inni nie słyszą i widzę gdy inni nie widzą, Intuitive dlatego, że używam
intuicji, Healer znaczy
uzdrowiciel.
Te elementy sprawiają, że wizyta u
mnie odbywa się inaczej niż u innych terapeutów. Zwykle pacjent
mówi co mu
dolega. Dla mnie te informacje są niepotrzebne, ja widzę osobę z jej
słabymi
czy chorymi punktami. Są to punkty gdzie energia ucieka. Jeśli mamy
problem z
utrzymaniem energii to znaczy, że nie ma balansu fizycznego lub
emocjonalnego.
Zdarza się, że fizycznie jest wszystko w porządku, a pacjent jest
chory.
Pacjent nie potrafi opisać swojej choroby, ale wie, że czuje się
źle.
Może to być spowodowane emocjami, ale nierzadko zdarza się , że
są to
przyczyny duchowe. Pod pojęciem duchowe rozumiem to co przynosimy na
świat ze
sobą w momencie narodzin. Dusza człowieka, która przynosi
doświadczenia z
przeszłości. Są to przeżycia, których my nie jesteśmy świadomi.
Istnieją
techniki, które mogą "odświeżyć" te przeżycia, tzw przeszłe
przeżycia. Ale uważam iż nie ważne jest przeżycie tego w regresjii, ale
uwolnienie tego z pamięci i uzdrowienie. Niektórzy uważają, iż
ponowne
przeżycie wydarzeń jest wystarczające do wyzdrowienia i w tym celu
stosują
hipnozę. Z dowiadczeń wynika, że istnieje tzw. efekt posthipnotyczny i
nikt tak
naprawdę nie wie jaki ma on wpływ na naszą świadomość, czy
podświadomość. Jeśli
te informacje by były nam potrzebne, to byśmy je pamiętali, lub w
odpowiednim
momencie uzyskali do nich dostęp. Ja myślę, że natura ukryła je
specjalnie,
byśmy pewnych rzeczy nie wiedzieli. Pacjent oczekuje wyzdrowienia.
Podczas
sesji pacjent w otoczeniu mojego pola energetycznego czuje się
zrelaksowany i
wyciszony, a często zasypia. To ułatwia pozbycie się nagromadzonych
emocji.
Wiem, że otrzymujesz informacje jak osoba może być wyleczona,
czy zawsze je otrzymujesz?
Nie, a
właściwie tak i nie. Tak,
bo gdy kładę ręce na pacjenta nigdy nie wiem, gdzie je
położę. W przeciwieństwie do niektórych uzdrowicieli i
bioenergoterapeutów, którzy mają rutynowe ruchy i
zaczynają w punkcie A i przechodzą do
punktu B, oczyszczają aurę, tzn. działają wg schematu. Ja zaczynam z
miejsca
gdzie
czuję wyciek energii, "zatykam dziurę" przez wprowadzenie energii,
która przepływa przeze mnie i jest to bardzo efektywna metoda
uzdrawiania.
Potwierdziła to praktyka i opinie pacjentów. To jest pierwsza
informacja, jak
zacząć działanie. Innym razem może być "tylko" rozmowa z pacjentem,
czasami widzę, że zdjęcie biżuterii, okularów, lub zegarka
zmieni sytuację
i obraz energetyczny pacjenta i dopiero wówczas zaczynam
uzdrawianie
energią.
Czy mógłbyś podać przykłady jak pomogłeś ludziom w przeszłości? Jak oni
wyzdrowieli? Jak to
zrobiłeś?
To zależy od
sytuacji. Inaczej
wygląda , gdy mam kontakt z pacjentem bezpośredni i jest ze mną a
inaczej gdy
rozmawiamy przez telefon, czy w czasie sesji na odległość i jest on w
innym mieście, kraju, czy na innym
kontynencie. Będę odczuwał, co on potrzebuje, jego słabe punkty.
W
przeszłości czułem ból fizyczny w tych miejscach,
gdzie
pacjent miał ubytek energii. Na szczęście teraz
już
umiem się chronić przed tym "doświadczeniem", czasami bardzo
nieprzyjemnym.
Wiem, że istnieją terapeuci, którzy stosują tę metodę do
diagnozy. Ja uważam,
że pacjent przychodzi by być wyleczonym i ewentualnie poznać przyczynę
choroby,
a diagnoza jest tylko informacją. Najważniejsze, to pomóc
pacjentowi w jego
chorobie. Dlatego zwykle, kiedy kładę ręce na pacjenta, zadaję w
myślach
pytanie jak mogę mu pomóc w wyzdrowieniu? Wówczas słyszę
głos, który mówi mi,
co pacjent potrzebuje, lub widzę obraz, który jest odpowiedzią.
Zdarza się
również, że widzę obraz sytuacji dlaczego ktoś zachorował.
To brzmi bardzo interesująco, czy możesz powiedzieć coś więcej na ten temat? Proszę bardzo.
Jedna z pacjentek
poprosiła mnie o to, bym spotkał się z jej córką. Spotkaliśmy
się, zacząłem od
położenia rąk i zobaczyłem małą dziewczynkę, której wieku nie
umiałem określić.
Dziewczynka płakała z powodu lalki. Po czasie zobaczyłem ją jako
nastolatkę, która się cieszy, znaczyło to dla mnie,
iż terapia
działa bardzo dobrze. Było to symboliczne potwierdzenie, że wszystko
jest na
dobrej drodze i jej blokada z dzieciństwa została usunięta. Po
skończonej sesji
spytałem ją oraz matkę która z nią była, czy pamiętają
takie zdarzenie z
przeszłości. Nie, nie pamiętają. Po kilku tygodniach jej
koleżanka skontaktowała się ze mną. Powiedziała mi,
że matka
przypomniała sobie iż ponad 20 lat temu jej sąsiedzi mieli gości z
zagranicy.
Przywieźli oni lalkę ze sobą na prezent dla znajomych i mieli jeszcze
kilka dni
do odwiedzin, wobec czego dziewczynka (moja pacjentka) uprosiła ich o
tę lalkę,
by chociaż przez tych parę dni mogła się nią pobawić. Jednak lalkę
trzeba było
zwrócić i tu zaczęła się tragedia dla dziewczynki nie chciała
jej oddać. Po
oddaniu laki płakała jeszcze przez parę dni. Oboje byli zaskoczeni, jak
ja
otrzymałem tę informację, kiedy nawet oni jej nie pamiętali. Pytali czy
jestem
jasnowidzem? Odwiedzili mnie z powodów fizycznych, ale tak
naprawdę to emocje
były powodem ich wizyty u mnie. Sesja ze mną zmieniła ją. Stała się
bardziej
radosna i pełna życia. Innym przykładem może być wizyta u
pana,
który miał bóle kręgosłupa. Jego żona zaczęła rozmowę,
taki mały wywiad
ze mną, co leczę i jak leczę, czy boli, itd. Podczas tej rozmowy
zdecydowała,
że ona też chce mieć sesję.Tu taka mała ciekawostka, że
bardzo
często umawiam się na wizytę najczęściej u pacjenta i
mam
mieć jedną osobę, a mam nieoczekiwanie 2 lub 3, a wcześniej dzwonił
inny
pacjent, że nie może się ze mną spotkać w tym dniu. To tak jak gdyby
niektóre
odwołania były po to bym mógł przyjąć tych "extra"
pacjentów. Ale wracając do tej
pani. Zacząłem sesję i zobaczyłem krzyż na trumnie taki bardzo ciężki,
stalowy.
Po sesji zapytałem ją czy obraz krzyża na trumnie mówi jej coś?
Po krótkim
namyśle odpowiedziała, że jej matka zmarła kilka miesięcy temu i
ona nie
może się z tym pogodzić. Udawała, przed rodziną, że wszystko jest
dobrze, ale w
głębi serca czuła żal i rozpacz. Opowiedziała, jak ciężko jest
jej
prowadzić dom, zwłaszcza, że mają dwójkę dzieci. Starała się
ukryć swoje
uczucia. Po kilku miesiącach skontaktowałem się z nią i zapytałem jak
się
czuje? Powiedziała, że bardzo dobrze, zwłaszcza psychicznie jest jej
bardzo
lekko i w ogóle ma dużo pozytywnej energii i życia w sobie.
Dobrze, ale jak ty pomogłeś tej osobie? Widziałeś krzyż, ale to nie wyleczenie. Tak, ja
położyłem ręce i dzięki
energii, która popłynęła przez moje ciało
jej emocje związane ze śmiercią matki uwolniły się. Ona była bardzo
zablokowana
z tego powodu. Jej życie było pełne napięć i stresu z tego powodu. Czy ty
łączysz obraz, który
widzisz z osobą?
Nie,
nie przypisuje obrazu
do pacjenta, to jest informacja dla mnie i jak mogę ją podać
pacjentowi
to podaję. Ponieważ jak płynie energia przeze mnie ja odczuwam ją w
różny
sposób lub widzę w różnych kolorach, to staram się
ustalić w jakiej materii się
poruszam i próbuję to usystematyzować, gdyż ten niewidzialny
świat, w który
przechodzę jest nieopisywalny. Każdy z nas, mam tu na myśli
terapeutów, ma inne
doświadczenie, każdy z nas działa na innym poziomie. Wiemy, że istnieje
kilka
poziomów naszego energetycznego świata i to co ja widzę jest jak
małe okno w
czasie bardzo mglistego dnia, przez które niewiele widać i
słychać, ale jest to
wystarczające by pomóc pacjentowi. Czasami uaje mi sie połączyć
te obrazy i
pacjent wie dlaczego przez tyle czasu czuł się chory lub nieszczęśliwy.
Bardzo
często dotyczą one nie tylko zdrowia, ale również tzw. pecha,
czy braku
szczęścia w życiu. Jak wspomniałem, wiele razy pacjenci zasypiają
podczas
sesji. Wydaje mi się, że przeżycia senne mogły być przyczyną zaburzeń
emocjonalnych u tych osób i muszą one zasnąć by je odreagować,
lub przeżycia są
zbyt bolesne dla świadomości i dlatego zasypiają.
Chciałam się zapytać co leczy pacjenta ? Powiedziałes, że widzisz obraz i osoba czuję się lepiej po zabiegu, ale zgubiłam się w tym całym procesie nie wiem jak to się odbywa Może dobrałem
niefortunnie
przykłady, ale jak powiedziałem kłade ręce na
pacjencie i
zadaję pytanie jak mogę mu pomóc i w tym moim
okienku pojawia
się obraz to może być obraz związany z tą osobą, ale nie musi. Czasami
widzę,
lub słyszę nazwy leków homeopatycznych, witamin,
minerałów, które pomogą
choremu powrócić do zdrowia. Tu mogę podać przykład pewnego
małżeństwa, które
nie mogło mieć dzieci. Podczas sesji z nimi najpierw zobaczyłem, że on
miał
bolesne przeżycia z powodu kobiety, a później zobaczyłem numery
i symbole tj.
D6, D9, D12, B6, B9, B17, itd. On potwierdził te przeżycia. Ale te
symbole
zobaczyłem pierwszy raz. To było na początku mojej praktyki.
próbowałem je
rozszyfrować o ile „B”
kojarzyło mi się z witaminami z grupy B, to nigdy nie słyszałem o tak
wielu
witaminach z grupy D. Zobaczyłem również po łacinie nazwę
kwasu
siarkowego, a nigdy nie uczyłem się łaciny. Powiedziałem, że potrzebuję
więcej
czasu i spotkanie przełożyliśmy. Po powrocie do domu "przypadkowo"
sięgnąłem po
książkę dla osób pracujących z wahadłem i znalazłem w niej
symbole. które
widziałem parę godzin wcześniej. To były potencjały leków
stosowanych w
homeopatii. Skontaktowałem się również z moim przyjacielem,
który wyjaśnił mi
znaczenie symboli z „B”. Potwierdził
mi o homeopatii symbole "D", a „B”
skrót od Bacha Esencje Kwiatowe. Teraz wszystko się wyjaśniło i
mogłem pomóc.
Nie wiem jak nazwać to źródło informacji. W każdym razie mam
dostęp do tego
źródła, jeśli istnieje taka potrzeba dla pacjenta.
Wspomniałeś o środkach jakie stosujesz, tzw. krople Bacha, homeopatyczne leki, itd. co jeszcze? Ja nie stosuję, ja otrzymuję informację i przekazuję ją pacjentowi. Ale wspólny mianownik dla wszystkich informacji, że remedia są tanie i łatwo dostępne. Na pewno nie mają skutków ubocznych bo informacje są przeznaczone wyłącznie dla tej osoby z zaleceniem kiedy ma brać w jakiej ilości i o której godzinie. Pamiętam, raz po rozmowie z pacjentem przez telefon czułem, że muszę mu napisać dla niego rodzaj planu działania i zaraz mu przesłać. Pamiętam pierwszy punkt był o telewizji, żeby nie oglądał telewizji. Przefaksowałem tę informację wraz z innymi nie analizując treści po przyjściu z wizytą do niego jego żona już w drzwiach zapytała "Skąd pan wiedział o telewizji? Mój mąż spędza około 12 godzin dziennie przed telewizorem". Był to chory człowiek na rencie i tak wypełniał swój czas pomiędzy wizytami u lekarzy, a zabiegami. Wiadomo, że większość z nas spędza za dużo czasu przed telewizorem, ale w jego przypadku to pogłębiało jego chorobę, a intuicja podała receptę. Czasami się zdarza, że osoba powinna sobie kupić kamień, czy kryształ. Wszystko jest lekarstwem może to być spacer pomiędzy sosnami, czy lipami, spacer po plaży, palenie ogniska czy nawet patrzenie w języki ognia, oglądanie nieba z gwiazdami. To wszystko są elementy natury. Jeśli my stracimy kontakt z jednym z elementów przyrody, brakuje go nam i nasz system jest zubożony o energię z tego elementu.Także bardzo często nie potrzeba wymyślnych medykamentów, zwykle są to rzeczy, które są w naszym zasięgu. Brzmią one prosto, ale działają rewelacyjnie. Pacjenci, zwłaszcza ci sceptyczni, po kilku dniach dzwonią i mówią „to niebywale działa i czuję się bardzo dobrze, wie pan zaraz po spacerze nad wodą czułem się jak nowonarodzony”, lub „kupiłem ten kamień i śpię spokojnie”. Sam się zastanawiam jak te drobne elementy wpływają na nas, ale to jest jak z potrawą nie smakuje, gdy nie ma w niej soli (najlepiej kopalnianej), ale gdy ją dodamy potrawa nabiera innnego smaku to samo dzieje się z nami, jeśli dostaniemy ten mały element w odpowiednim czasie i w odpowiedniej ilości nabieramy rumieńców . Jak się
zapatrujesz , gdy zgłasza się pacjent, który bierze
leki?
Nie ma przeciwskazań. Jeśli przepisał mu je lekarz, to on o nich decyduje. Jeśli bierze jakieś leki na własną odpowiedzialność to jest jego decyzja. Znam bardzo wiele przykładów, że po wizycie u mnie pacjenci odstawiają leki, lub zmniejszają ich dawki, zwłaszcza przeciwbólowych, czy uspokajających. Oczywiście po konsultacjach z lekarzem jeśli on je przepisał. Co myślisz o samoobronie organizmu? Nasz organizm jest wyposażony przez naturę w bardzo silne energie samoregulujące, np. kiedy skaleczymy się lub zranimy, my nie dajemy organizmowi polecenia by się tym zajął on to robi bez naszej ingerencji. Nie jedziemy ze skaleczeniem na pogotowie, my wiemy, że się zagoi i nawet większość z nas nie wie jak ten cud się odbywa. To samo dotyczy oddychania, trawienia, myślenia i wielu innych funkcji. My posiadamy siły, które są bardzo zdolne trzeba dać im tylko szansę by mogły zadziałać, lub jeśli są zablokowane to osoby takie jak ja są w stanie pobudzić je do działania. Czy pamiętasz szczególne wydarzenia, które były związane z Twoim darem? Tak było kilka. Najbardziej utkwiły mi dwa jeden związany z moją aurą, a drugi związany z sesją u pacjenta w domu. Podczas targów zdrowia w Vancouver zrobiłem sobie zdjęcie aury na komputerze. Jak już zostało wydrukowane to pięć osób przerwało interpretacje aury innych osób by zobaczyć moje zdjęcie. Zapytali czy mogą zrobić kopię zdjęcia bo takiej aury i odczytów nie mieli tak długo jak mają maszynę tzn. od siedmiu lat. W ogóle jak na ekranie pokazała się moja aura to myśleli, że maszyna się popsuła i nie umieli prawie nic powiedzieć o mojej aurze bo nie ma takiej w opisie programu. Polecili mi osobę, która jest najlepsza w interpretacji zdjęcia aury. Nie krył zaskoczenie na widok aury na zdjęciu. Dla pewności zrobił drugie zdjęcie na swojej maszynie. Jednak drukarka z „niewyjaśnionych względów” nie drukowała.Okazało się, że system rozstroiłem i musiał jeszcze raz programować komputer. Zdarzyło mu się to po raz pierwszy. Drugi przypadek jest z humorem. Jak wcześniej wspomniałem zdarza się, że pacjenci zysypiają w czasie sesji. Tak też było i z tym pacjentem. Też zasnął. Ja czuję kiedy skończyłem sesję i wówczas zdejmuję z pacjenta ręce i wstaję. Tym razem jednak pacjent jeszcze sobie smacznie spał i pochrapywał. Nie przeszkadzało mi to, ale miałem za dwadzieścia minut następnego pacjenta. Poszedłem zaparzyłem sobie herbatę wypiłem ją a pacjent dalej śpi. No nic przyjmę następnego pacjenta w innym pokoju. Na szczęście pacjent wkrótce się obudził i zdziwiony, że zasnął i podziękował, że go nie obudziłem. Oczywiście to był bardzo sielski widok pacjenta śpiącego po sesji przez prawie pół godziny. Co myślisz o dzisiejszej medycynie? Jak z mechanikami samochodowymi, że jest za dużo specjalizacji, a człowiek jest całością. Nie powinno się wysyłać osoby ze słabym wzrokiem do okulisty i myśleć, że to wystarczy. Dziś w niewielu przypadkach medycyna szuka przyczyn choroby, raczej zajmuje się leczeniem skutków i to jeszcze w oderwaniu od reszty organizmu. Mamy kardiologów, dermatologów,okulistów, neurologów, psychologów, psychiatrów, itd. Na szczęście nie wszyscy lekarze ulegli tej specjalizacji i niektórzy jeszcze leczą pacjenta a nie organ. Jeśli chodzi o ludzi z darami jak mój lub podobny powinniśmy być uzupełnieniem systemu. Pacjent, a lepiej mówiąc człowiek powinien być wartością najwyższą w procesie leczenia. Trzeba powiedzieć o ogromnym postępie w technologii m.in. w dziedzinie protez, takich jak sztuczne ręce, nogi, a także wózki inwalidzkie, łóżka. One przywracają ludziom funkcję, które kiedyś były niemożliwe do przywrócenia w takim szerokim zakresie i wielu ludzi dzięki temu powraca do społeczeństwa. Żaden najlepszy lekarz, czy terapeuta nie odtworzy utraconej kończyny. Jestem pełen podziwu dla chirurgii komputerowej podczas zabiegu pacjent może być oddalony o tysiące kilometrów. To są niekwestionowane zdobycze techniki stosowane dla dobra człowieka jest to tzw. inżynieria medyczna. Bycie lekarzem czy terapeutą związane jest z dużą odpowiedzialnością. Ludzie, oddają swoją najcenniejszą część w nasze ręce. Nie wolno tego wykorzystywać. Trzeba pokornie wykonywać swój obowiązek skoro się go wykonuje. Tu podam tragiczny przypadek. Byłem u 25 letniego mężczyzny ojca 5-miesięcznego synka i dwuletniej dziewczynki chorego na raka. Był po naświetlaniach i chemioterapii. Został wypisany ze szpitala bo już nic się nie da zrobić. Jak trudno było przejść koło tych dzieci by nie uronić łzy. Bo czasami naprawdę nie można pomóc. Chociaż można przygotować psychicznie i emocjonalnie na śmierć. Jest to dziedzina wywołująca duży stres u osób nie przygotowanych psychicznie do niesienia pomocy innym. Chciałabym
Cię zapytać jakie masz życzenie przesłanie na cały rok dla
czytelników „Expresu
Wieczornego”?
By pamiętali iż pożyczyliśmy ten świat od Naszych dzieci. Dziękuję Ci
bardzo za ciekawą rozmowę.
Dodatek do
wywiadu. Leszek
Richmond, 21 marca 2006 Uzdrawianie na odległość. Jest to
bezpieczna i
efektywna forma pomocy jednakże różna od
tradycyjnej bioenergoterapii. Stosowana przez niektórych
uzdrowicieli i bioterapeutów.
Jest ona bezpieczna i równie
efektywna
jak sesja w bezpośrednim kontakcie z bioterapeutą. Przydatna zwłaszcza gdy bezpośredni kontakt jest niemożliwy,
lub trzeba
przeprowadzić sesję jak najszybciej. Wiara w tę metodę nie
jest potrzebna do uzyskania rezultatów przy tej formie
terapii.
Czasami spotykam się z opinią iż jest to sugestia. Skoro byłaby to
sugestia to
jak wytłumaczyć, że u dziecka np.
3-tygodniowego, czy kilkumiesięcznego następuje poprawa stanu zdrowia?
Sesje
przeprowadzam podczas gdy dziecko śpi. Również osoby po wylewie,
czy te które są
nieprzytomne i przebywają w szpitalu podczas sesji powracają w
sposób szybszy
do zdrowia zaskakując nie tylko najbliższych, ale i lekarzy. Czasami ze względu na chorobę sesja może być
przeprowadzona tylko w czasie snu. Od kilku lat prowadzone są badania,
które
potwierdzają skuteczność działań energetycznych na odległość.
Minęło już kilka lat odkąd
przeprowadzam sesje
na odległość. Do przeprowadzenia sesji potrzebuję imię
i nazwisko osoby dla której będzie sesja. Nie
porzebuję zdjęcia! Często
się zdarza, że osobę potrzebującą pomocy "namierzam energetycznie"
bez tych danych (imienia i nazwiska). Wystarczy by ktoś mówił mi
o chorym i to
wystarczy bym mógł zobaczyć jego pole energetyczne. Dar ten
umożliwia mi przeprowadzenie
m.in. sesji na odległość. Osoby, które kontaktują się ze mną
telefonicznie
mówią iż podczas rozmowy odczuwają „prądy”, są zrelaksowane i
pogodniejsze. Bardzo
często rozmowa jest dodatkową formą przekazywania energii. Na koniec chciałbym
przytoczyć zabawną
sytuację,
która się mi przytrafiła. Zostałem
poproszony o przeprowadzenie sesji z matką jednego z moich
pacjentów. Miał to
być jej pierwszy kontakt w ogóle z bioterapią. Matka jego miała
już skończone
80 lat. Podczas rozmowy powiedział jej,
że chciałby by miała przeprowadzoną sesję ze mną na odległość. W czasie
rozmowy zapytała go: „Krzysiu, a jak pan
Leszek
trafi do mnie? On nigdy tutaj nie był”. Nie miała pytań o sesję, ale
martwiła
się iż mogę mieć problemy ze znalezieniem jej. Drodzy Państwo jeśli macie
pytania
bardzo proszę |
|
BLOG Rady i komentarze |
Jestem by pomóc
Leszek Richmond |
|