|
|
||||
Sesja O mnie Z praktyki Podziękowania Spotkania Kontakt Płatność |
Poniższy tekst jest przedrukiem z wywiadu dla "Kulisy - Express wieczorny" z 2002 roku. Szanowni Państwo po prawie 10 latach od opublikowania poniższego wywiadu wprowadziłem do niego drobne uaktualnienia, by oddał wierniej to co robię. Przepraszam za to. Mam nadzieję, że spotka się to z Państwa zrozumieniem. Dziękuję. Leszek Richmond 21 grudnia 2011 roku
Zapraszamy Państwa na wywiad z panem Leszkiem Richmond z pięknej Victorii w Kanadzie.
Chciałbym
porozmawiać z Tobą o tym jak
uzdrawiasz.
Może jednak na początku wyjaśnisz czytelnikom czym się zajmujesz.
Uzdrawiam
holistycznie tzn. myśl,
ducha i ciało lub mówiąc innymi słowy uzdrawiam fizycznie,
Jak wygląda
Twoja praca z pacjentem?
Bardzo trudno odpowiedzieć bo ja nigdy nie wiem co będe robił. Każdy jest inny i nie wiem jak będzie wyglądała sesja. Działam intuicyjnie. W j.angielskim określa się mnie jako "psychic intuitive healer" Po polsku to jest zbliżone do "uzdrowiciel". Psychic dlatego, że podczas wizyty pacjenta słyszę gdy inni nie słyszą i widzę gdy inni nie widzą,Intuitive dlatego, że używam intuicji, Healer znaczy uzdrowiciel. Te elementy sprawiają, że wizyta u mnie jest inna niż u innych terapeutów. Zwykle pacjent mówi co mu dolega. Dla mnie te informacje są niepotrzebne, ja widzę osobę z jej słabymi czy chorymi punktami. Są to punkty gdzie energia "ucieka". Jeśli mamy problem z utrzymaniem energii to znaczy, że nie ma balansu fizycznego lub emocjonalnego.Zdarza się, że fizycznie jest wszystko w porządku, a pacjent jest chory. Pacjent nie potrafi opisać swojej choroby, ale wie, że czuje się źle. Może to być spowodowane emocjami, ale nierzadko zdarza się, że są to przyczyny duchowe. Pod pojęciem duchowe rozumiem to co przynosimy na świat ze sobą w momencie narodzin. Dusza człowieka, która przynosi doświadczenia z przeszłości. Są to przeżycia, których my nie jesteśmy świadomi. Istnieją techniki, które mogą "odświeżyć" te przeżycia, tzw. przeszłe przeżycia. Ale uważam iż nie ważne jest przeżycie tego w regresjii, ale uwolnienie tego z pamięci uzdrowienie. Niektórzy uważają, iż ponowne przeżycie wydarzeń jest wystarczające do wyzdrowienia i w tym celu stosują hipnozę. Z dowiadczeń wynika, że istnieje tzw. efekt posthipnotyczny i nikt tak naprawdę nie wie jaki ma on wpływ na naszą świadomość, czy podświadomość. Jeśli te informacje by były nam potrzebne, to byśmy je pamiętali, lub w odpowiednim momencie uzyskali do nich dostęp. Ja myślę, że natura ukryła je specjalnie, byśmy pewnych rzeczy nie wiedzieli. Pacjent oczekuje wyzdrowienia. Podczas sesji pacjent w otoczeniu mojego pola energetycznego czuje się zrelaksowany i wyciszony, a często zasypia. To ułatwia pozbycie się nagromadzonych emocji.
Wiem, że
otrzymujesz
informacje jak osoba może być wyleczona,
czy zawsze je otrzymujesz? Nie, a właściwie tak i nie. Tak, bo gdy kładę ręce na pacjenta nigdy nie wiem, gdzie je położę. W przeciwieństwie do niektórych uzdrowicieli i bioenergoterapeutów, którzy mają rutynowe ruchy zaczynają w punkcie A i przechodzą do punktu B, oczyszczają aurę, tzn. działają wg schematu. Ja
zaczynam z
miejsca gdzie
czuję wyciek energii, "zatykam dziurę" przez wprowadzenie energii,
która przepływa przeze mnie i jest to bardzo efektywna metoda uzdrawiania. Potwierdziła to praktyka i opinie pacjentów. To jest pierwsza informacja, jak zacząć działanie. Innym razem może być "tylko" rozmowa z pacjentem, czasami widzę, że zdjęcie biżuterii, okularów, lub zegarka zmieni sytuację i obraz energetyczny pacjenta i dopiero wówczas zaczynam uzdrawianie energią.
Czy
mógłbyś podać przykłady
jak pomogłeś ludziom w przeszłości?
Jak oni
wyzdrowieli i jak to
zrobiłeś?
To zależy od sytuacji. Inaczej wygląda , gdy mam kontakt z pacjentem bezpośredni i jest ze mną, a inaczej gdy rozmawiamy przez telefon, czy w czasie sesji na odległość i jest on w innym mieście, kraju, czy na innym kontynencie. Będę odczuwał, co on potrzebuje, jego słabe punkty. W przeszłości czułem ból fizyczny w tych miejscach, gdzie pacjent miał ubytek energii. Na szczęście teraz już umiem się chronić przed tym "doświadczeniem", czasami bardzo nieprzyjemnym. Wiem, że istnieją terapeuci, którzy stosują tę metodę do diagnozy. Ja uważam, że pacjent przychodzi by być wyleczonym i ewentualnie poznać przyczynę choroby, a diagnoza jest tylko informacją. Wśród osób, które się zgłaszają do mnie są również i takie, które mają diagnozę jednak niestety nie mógł im nikt dotychczas pomóc. W mojej opinii najważniejsze, to pomóc pacjentowi w jego chorobie. Oczywiście pomagam w miarę moich możliwości. Kiedy pacjent do mnie przychodzi lub dzwoni, czy też jak w niektórych przypadkach osoba trzecia pyta o pomoc np. matka czy ojciec dla dziecka. Czasami "słyszę", "widzę" lub czuję intuicyjnie jak mogę mu pomóc w wyzdrowieniu? Zdarza się również, że "widzę" obraz sytuacji dlaczego ktoś zachorował i jak można pomóc tej osobie.
To brzmi
bardzo interesująco,
czy możesz powiedzieć
coś więcej na ten temat Naszym czytelnikom?
Proszę
bardzo.Jedna z pacjentek
poprosiła mnie o to, bym spotkał się z jej córką. Spotkaliśmy
się, zacząłem od
położenia rąk i zobaczyłem małą dziewczynkę, której wieku nie umiałem określić. Dziewczynka płakała z powodu lalki. Po czasie zobaczyłem ją jako nastolatkę, która się cieszy, znaczyło to dla mnie, iż terapia działa bardzo dobrze. Było to symboliczne potwierdzenie, że wszystko jest na dobrej drodze, a jej blokada z dzieciństwa została usunięta. Po skończonej sesji spytałem ją oraz matkę która z nią była, czy pamiętają takie zdarzenie z przeszłości. Nie pamiętały. Po kilku tygodniach jej koleżanka skontaktowała się ze mną. Powiedziała mi, że matka przypomniała sobie iż ponad 20 lat temu jej sąsiedzi mieli gości z zagranicy. Przywieźli oni lalkę ze sobą na prezent dla znajomych i mieli jeszcze kilka dni do odwiedzin, wobec czego dziewczynka (moja pacjentka) uprosiła ich o tę lalkę, by chociaż przez tych parę dni mogła się nią pobawić. Jednak lalkę trzeba było zwrócić i tu zaczęła się tragedia dla dziewczynki nie chciała jej oddać. Po oddaniu lalki płakała jeszcze przez parę dni. Oboje byli zaskoczeni, jak ja otrzymałem tę informację, kiedy nawet oni jej nie pamiętali. Pytali czy jestem jasnowidzem? Odwiedzili mnie z powodów fizycznych, ale tak naprawdę to emocje były powodem dolegliwości. Sesja ze mną zmieniła ją. Stała się bardziej radosna i pełna życia. Innym przykładem może być wizyta u pana, który miał bóle kręgosłupa. Jego żona zaczęła rozmowę, taki mały wywiad ze mną, co leczę i jak leczę, czy odczuwa się ból w czasie sesji, itp. Podczas tej rozmowy zdecydowała, że ona też chce mieć sesję.Tu taka mała ciekawostka, że bardzo często umawiam się na wizytę najczęściej u pacjenta i mam mieć jedną osobę, a mam nieoczekiwanie 2 lub 3, a wcześniej dzwonił inny pacjent, że nie może się ze mną spotkać w tym dniu. To tak jak gdyby niektóre odwołania były po to bym mógł przyjąć tych "extra" pacjentów. Ale wracając do tej pani. Zacząłem sesję i zobaczyłem krzyż na trumnie taki bardzo ciężki, stalowy.Po sesji zapytałem ją czy obraz krzyża na trumnie mówi jej coś? Po krótkim namyśle odpowiedziała, że jej matka zmarła kilka miesięcy temu i ona nie może tego zaakceptować. Udawała, przed rodziną, że wszystko jest dobrze, ale w głębi serca czuła żal i rozpacz. Opowiedziała, jak ciężko jest jej prowadzić dom, zwłaszcza, że mają dwójkę dzieci. Starała się ukryć swoje uczucia. Po kilku miesiącach skontaktowałem się z nią i zapytałem jak się czuje? Powiedziała, że bardzo dobrze, zwłaszcza psychicznie jest jej bardzo lekko i w ogóle ma dużo pozytywnej energii i życia w sobie.
Dobrze,
ale jak ty
pomogłeś tej osobie?
Widziałeś krzyż, ale to nie wyleczenie. uwolniły się. Ona była bardzo zablokowana z tego powodu. Jej życie było pełne napięć i stresu z tego powodu. Z tego co mówisz to rozumiem, że m.in. przez nałożenie rąk jesteś w stanie usunąć blokady związane z przeżyciami, które wydarzyły się przed wieloma tygodniami, miesiącami, a nawet latami. Tak usuwam blokady emocjonalne z przeszłości, jak też i ból fizyczny między innymi przez nałożenie rąk na pacjenta jak również w trakcie rozmowy następuje wymiana energetyczna między mną a pacjentem. Tak bym określił zachodzące w czasie rozmowy zmiany. Rozmowa może być również lecząca gdyż słowa posiadają bardzo silny ladunek emocjonalny. Poprzez nie próbujemy wyrażać nasze uczucia, emocje jak i oddajemy je również w wielu przypadkach słowem. W wielu przypadkach samo opowiedzenie o chorobie zmienia energetycznie daną osobę. Dar "słuchania" umożliwia mi odebranie i zneutralizowanie emocji mających negatywny wpływ na daną osobę lub całkowicie wyeliminować dolegliwości.
Czy ty
łączysz obraz, który
widzisz z osobą?
Nie,
nie przypisuje obrazu
do pacjenta, to jest informacja dla mnie i jak mogę ją podać
pacjentowi
to podaję.
Ponieważ jak płynie energia przeze mnie ja odczuwam ją w różny sposób lub widzę w różnych kolorach, to staram się ustalić w jakiej materii się poruszam i próbuję to usystematyzować, gdyż ten niewidzialny świat, w który przechodzę jest nieopisywalny. Każdy z nas, mam tu na myśli terapeutów, ma inne doświadczenie, każdy z nas działa na innym poziomie. Wiemy, że istnieje kilka poziomów naszego energetycznego świata i to co ja widzę jest jak małe okno w czasie bardzo mglistego dnia, przez które niewiele widać i słychać, ale jest to wystarczające w wielu przypadkach by pomóc pacjentowi. Czasami uaje mi sie połączyć te obrazy i pacjent wie dlaczego przez tyle czasu czuł się chory lub nieszczęśliwy. Bardzo często dotyczą one nie tylko zdrowia, ale również tzw. pecha, czy braku szczęścia w życiu. Jak wspomniałem, wiele razy pacjenci zasypiają podczas sesji. Wydaje mi się, że przeżycia senne mogły być przyczyną zaburzeń emocjonalnych u tych osób i muszą one zasnąć by je odreagować, lub przeżycia są zbyt bolesne dla świadomości i dlatego zasypiają.
Chciałam
się zapytać co leczy
pacjenta ?
Powiedziałes, że widzisz obraz, a osoba czuję się lepiej po zabiegu, ale zgubiłam się w tym całym procesie nie wiem jak to się odbywa Może dobrałem niefortunnie przykłady, ale jak powiedziałem kłade ręce na pacjencie i zadaję pytanie jak mogę mu pomóc i w tym moim okienku pojawia się obraz to może być obraz związany z tą osobą, ale nie musi. Czasami widzę, lub słyszę nazwy leków homeopatycznych, witamin, minerałów, które pomogą choremu powrócić do zdrowia. Tu mogę podać przykład pewnego małżeństwa, które nie mogło mieć dzieci. Podczas sesji z nimi najpierw zobaczyłem, że on miał bolesne przeżycia z powodu kobiety, a później zobaczyłem numery i symbole tj. D6, D9, D12, B6, B9, B17, itd. On potwierdził te przeżycia. Ale te symbole zobaczyłem pierwszy raz. To było na początku mojej praktyki. próbowałem je rozszyfrować o ile „B” kojarzyło mi się z witaminami z grupy B, to nigdy nie słyszałem o tak wielu witaminach z grupy D. Zobaczyłem również po łacinie nazwę kwasu siarkowego, a nigdy nie uczyłem się łaciny. Powiedziałem, że potrzebuję więcej czasu i spotkanie przełożyliśmy. Po powrocie do domu "przypadkowo" sięgnąłem po książkę dla osób pracujących z wahadłem i znalazłem w niej symbole. które widziałem parę godzin wcześniej. To były potencjały leków stosowanych w homeopatii. Skontaktowałem się również z moim przyjacielem, który wyjaśnił mi znaczenie symboli z „B”. Potwierdził mi o homeopatii symbole "D", a „B” skrót od Bacha Esencje Kwiatowe. Teraz wszystko się wyjaśniło i mogłem pomóc. Nie wiem jak nazwać to źródło informacji. W każdym razie mam dostęp do tego źródła, jeśli istnieje taka potrzeba dla pacjenta. Wspomniałeś o środkach jakie stosujesz,tzw. krople Bacha, homeopatyczne leki, itd. co jeszcze? Ja nie stosuję, ja otrzymuję informację i przekazuję ją pacjentowi. Ale wspólny mianownik dla wszystkich informacji, że remedia są tanie i łatwo dostępne. Na pewno nie mają skutków ubocznych bo informacje są przeznaczone wyłącznie dla tej osoby z zaleceniem kiedy ma brać w jakiej ilości i o której godzinie. Pamiętam, raz po rozmowie z pacjentem przez telefon czułem, że muszę mu napisać dla niego rodzaj planu działania i zaraz mu przesłać. Pamiętam pierwszy punkt był o telewizji, żeby nie oglądał telewizji. Przefaksowałem tę informację wraz z innymi nie analizując treści po przyjściu z wizytą do niego jego żona już w drzwiach zapytała "Skąd pan wiedział o telewizji? Mój mąż spędza około 12 godzin dziennie przed telewizorem". Był to chory człowiek na rencie i tak wypełniał swój czas pomiędzy wizytami u lekarzy, a zabiegami. Wiadomo, że większość z nas spędza za dużo czasu przed telewizorem, ale w jego przypadku to pogłębiało jego chorobę, a intuicja podała receptę. Czasami się zdarza, że osoba powinna sobie kupić kamień, czy kryształ. Wszystko jest lekarstwem może to być spacer pomiędzy sosnami, czy lipami, spacer po plaży, palenie ogniska czy nawet patrzenie w języki ognia, oglądanie nieba z gwiazdami. To wszystko są elementy natury. Jeśli my stracimy kontakt z jednym z elementów przyrody, brakuje go nam i nasz system jest zubożony o energię z tego elementu.Także bardzo często nie potrzeba wymyślnych medykamentów, zwykle są to rzeczy, które są w naszym zasięgu. Brzmią one prosto, ale działają rewelacyjnie. Pacjenci, zwłaszcza ci sceptyczni, po kilku dniach dzwonią i mówią „to niebywale działa i czuję się bardzo dobrze, wie pan zaraz po spacerze nad wodą czułem się jak nowonarodzony”, lub „kupiłem ten kamień i śpię spokojnie”. Sam się zastanawiam jak te drobne elementy wpływają na nas, ale to jest jak z potrawą nie smakuje, gdy nie ma w niej soli (najlepiej kopalnianej), ale gdy ją dodamy potrawa nabiera innnego smaku to samo dzieje się z nami, jeśli dostaniemy ten mały element w odpowiednim czasie i w odpowiedniej ilości nabieramy rumieńców .
Jak się
zapatrujesz, gdy zgłasza się
pacjent, który bierze
leki?
Nie ma przeciwskazań. Jeśli przepisał mu je lekarz, to on o nich decyduje. Jeśli bierze jakieś leki na własną odpowiedzialność to jest jego decyzja. Znam bardzo wiele przykładów, że po wizycie u mnie pacjenci odstawiają leki, lub zmniejszają ich dawki, zwłaszcza przeciwbólowych, oczywiście po konsultacjach z lekarzem, który je przepisał. Co myślisz o samoobronie organizmu? Nasz organizm jest wyposażony przez naturę w bardzo silne energie samoregulujące, np. kiedy skaleczymy się lub zranimy, my nie dajemy organizmowi polecenia by się tym zajął on to robi bez naszej ingerencji. Nie jedziemy ze skaleczeniem na pogotowie, my wiemy, że się zagoi i nawet większość z nas nie wie jak ten cud się odbywa. To samo dotyczy oddychania, trawienia, myślenia i wielu innych funkcji. My posiadamy siły, które są bardzo zdolne trzeba dać im tylko szansę by mogły zadziałać, lub jeśli są zablokowane to osoby takie jak ja w wielu przypadkach są w stanie pobudzić je do działania. Czy pamiętasz szczególne wydarzenia, które były związane z Twoim darem? Tak było kilka. Najbardziej utkwiły mi dwa jeden związany z moją aurą, a drugi związany z sesją u pacjenta w domu. Podczas targów zdrowia w Vancouver zrobiłem sobie zdjęcie aury na komputerze. Jak już zostało wydrukowane to pięć osób przerwało interpretacje aury innych osób by zobaczyć moje zdjęcie. Zapytali czy mogą zrobić kopię zdjęcia bo takiej aury i odczytów nie mieli tak długo jak mają maszynę tzn. od siedmiu lat. W ogóle jak na ekranie pokazała się moja aura to myśleli, że maszyna się popsuła i nie umieli prawie nic powiedzieć o mojej aurze bo nie ma takiej w opisie programu. Polecili mi osobę, która jest najlepsza w interpretacji zdjęcia aury. Nie krył zaskoczenie na widok aury na zdjęciu. Dla pewności zrobił drugie zdjęcie na swojej maszynie. Jednak drukarka z „niewyjaśnionych względów” nie drukowała.Okazało się, że system rozstroiłem i musiał jeszcze raz programować komputer. Zdarzyło mu się to po raz pierwszy. Drugi przypadek jest z humorem. Jak wcześniej wspomniałem zdarza się, że pacjenci zysypiają w czasie sesji. Tak też było i z tym pacjentem. Też zasnął. Ja czuję kiedy skończyłem sesję i wówczas zdejmuję z pacjenta ręce i wstaję. Tym razem jednak pacjent jeszcze sobie smacznie spał i pochrapywał. Nie przeszkadzało mi to, ale miałem za dwadzieścia minut następnego pacjenta. Poszedłem zaparzyłem sobie herbatę wypiłem ją a pacjent dalej śpi. No nic przyjmę następnego pacjenta w innym pokoju. Na szczęście pacjent wkrótce się obudził zdziwiony, że zasnął. Podziękował mi iż go nie obudziłem. Oczywiście to był bardzo sielski widok pacjenta śpiącego po sesji przez prawie pół godziny. Co myślisz o dzisiejszej medycynie? Jak z mechanikami samochodowymi, tzn.że jest za dużo specjalizacji, a samochód jest całością.Człowiek jest również całością. jest on o wiele bardziej skomplikowany tzn. ma w sobie elementy fizyczne widoczne i wykrywalne. Kieruje się emocjami, które są ukryte i dają mu w w ielu przypadkach siłę, która jest niewytłumaczylna samym obrazem fizycznym lub zapisem z urządzeń technicznych stosowanych do diagnozowania lub obserwacji przebiegu funkcji życiowych w organiźmie chociaż technika umożliwia obserwowanie niektórych z nich i wpływ jaki wywołują w całym organiźmie. Nie powinno się wysyłać osoby ze słabym wzrokiem do okulisty i myśleć, że to wystarczy. Dziś w niewielu przypadkach medycyna poszkuje przyczyn choroby, raczej zajmuje się leczeniem skutków i to jeszcze w oderwaniu od reszty organizmu. Mamy kardiologów, dermatologów,okulistów, neurologów, psychologów, psychiatrów, itd. Na nasze szczęście nie wszyscy lekarze ulegli tej "specjalizacji" i niektórzy jeszcze leczą pacjenta, a nie jego organ/y/. Jeśli chodzi o ludzi z darami jak mój lub podobny powinniśmy być uzupełnieniem systemu. Pacjent, a lepiej mówiąc człowiek powinien być wartością najwyższą w procesie leczenia. Trzeba powiedzieć o ogromnym postępie w technologii m.in. w dziedzinie protez, takich jak sztuczne ręce, nogi, a także wózki inwalidzkie, łóżka. One przywracają ludziom funkcję, które kiedyś były niemożliwe do przywrócenia w takim szerokim zakresie i wielu ludzi dzięki temu powraca do społeczeństwa. Żaden najlepszy lekarz, czy terapeuta nie odtworzy utraconej kończyny. Jestem pełen podziwu dla chirurgii komputerowej podczas zabiegu pacjent może być oddalony o tysiące kilometrów. To są niekwestionowane zdobycze techniki stosowane dla dobra człowieka jest to tzw. inżynieria medyczna. Bycie lekarzem czy terapeutą związane jest z dużą odpowiedzialnością. Ludzie, oddają swoją najcenniejszą część w nasze ręce. Nie wolno tego wykorzystywać. Trzeba pokornie wykonywać swój obowiązek skoro się go wykonuje. Tu podam tragiczny przypadek. Byłem u 25 letniego mężczyzny chorego na raka, ojca 5-miesięcznego synka i dwuletniej dziewczynki . Był po naświetlaniach i chemioterapii. Został wypisany ze szpitala bo już nic się nie da zrobić. Jak trudno było przejść koło tych dzieci by nie uronić łzy. Bo czasami naprawdę nie można pomóc. Chociaż czasami można przygotować psychicznie i emocjonalnie na śmierć chorego lub jego najbliższch. Jest to sfera która skłania do zadania pytania o rolę medycyny i jej zakres jak i osób uczestniczących w procesie leczenia czy też pomocy osobom chorym
Chciałabym
Cię zapytać jakie masz życzenie przesłanie na cały rok dla
czytelników
„Expresu Wieczornego”? Byśmy pamiętali iż pożyczyliśmy ten świat od Naszych dzieci.
Dziękuję Ci
bardzo za ciekawą rozmowę.
Dodatek do
wywiadu. Leszek Richmond, 21 marca 2006
Uzdrawianie na odległość.
Jest to
bezpieczna i
efektywna forma pomocy jednakże różna od
tradycyjnej bioenergoterapii.Stosowana
przez niektórych uzdrowicieli i bioterapeutów. Jest ona bezpieczna i równie efektywna jak sesja w bezpośrednim kontakcie z bioterapeutą. Przydatna zwłaszcza gdy bezpośredni kontakt jest niemożliwy, lub trzeba przeprowadzić sesję jak najszybciej. Wiara w tę metodę nie jest potrzebna do uzyskania rezultatów przy tej formie terapii. Czasami spotykam się z opinią iż jest to sugestia. Skoro byłaby to sugestia to jak wytłumaczyć, że u dziecka np. 3-tygodniowego, czy kilkumiesięcznego następuje poprawa stanu zdrowia? Sesje przeprowadzam podczas gdy dziecko śpi. Również osoby po wylewie, czy te które są nieprzytomne i przebywają w szpitalu podczas sesji powracają w sposób szybszy do zdrowia zaskakując nie tylko najbliższych, ale i lekarzy. Czasami ze względu na chorobę sesja może być przeprowadzona tylko w czasie snu. Od kilku lat prowadzone są badania, które potwierdzają skuteczność działań energetycznych na odległość. Minęło już kilka lat odkąd przeprowadzam sesje na odległość. Do przeprowadzenia sesji potrzebuję imię i nazwisko osoby dla której będzie sesja. Nie porzebuję zdjęcia! Często się zdarza, że osobę potrzebującą pomocy "namierzam energetycznie" bez tych danych (imienia i nazwiska). Wystarczy by ktoś mówił mi o chorym i to wystarczy bym mógł zobaczyć jego pole energetyczne. Dar ten umożliwia mi przeprowadzenie m.in. sesji na odległość. Osoby, które kontaktują się ze mną telefonicznie mówią iż podczas rozmowy odczuwają „prądy”, są zrelaksowane i pogodniejsze. Bardzo często rozmowa jest dodatkową formą przekazywania energii. Na koniec chciałbym przytoczyć zabawną sytuację, która się mi przytrafiła. Zostałem poproszony o przeprowadzenie sesji z matką jednego z moich pacjentów. Miał to być jej pierwszy kontakt w ogóle z bioterapią. Matka jego miała już skończone 80 lat. Podczas rozmowy powiedział jej, że chciałby by miała przeprowadzoną sesję ze mną na odległość. W czasie rozmowy zapytała go: „Krzysiu, a jak pan Leszek trafi do mnie? On nigdy tutaj nie był”. Nie miała pytań o sesję, ale martwiła się iż mogę mieć problemy ze znalezieniem jej. Drodzy Państwo jeśli macie pytania bardzo proszę o kontakt listowny, lub telefoniczny. DZIęKUJę Leszek Richmond |
|
|||
Jestem by
pomóc
Leszek Richmond
Uzdrowiciel |